Nie warto żyć normalnie, lepiej żyć ekstremalnie!

Czy kiedyś myślałeś, ile trudu kosztowała Jezusa Droga Krzyżowa? Czy kiedyś liczyłeś, ile sił może kosztować przejście od stacji do stacji? Czy zastanawiałeś się jaki smak ma zwycięstwo pokonania całej Drogi Krzyżowej?

Tego właśnie chcieli dowiedzieć się nasi bracia, którzy ubierając się ciepło założyli latarki na czoła i wyruszyli, aby przemierzyć ponad czterdziestokilometrową trasę. Swoją Ekstremalną Drogę Krzyżową rozpoczęli od przeżycia Eucharystii w radomskiej katedrze. Liturgii przewodniczył proboszcz parafii Opieki NMP, ks. Krzysztof Ćwiek. Jego pierwszymi słowami nie były zdania zachęty ale myśl, że droga nie ma być przyjemna, ale trudna. Niektórych mogło to zniechęcić, ale naszym klerykom nadało to jeszcze większej motywacji. Od razu po Mszy Świętej wyruszyli w drogę. Już na samym początku maszerowanie dało się we znaki, gdyż pochłaniała wiele sił. Pierwsze stacje stały się prawdziwą katorgą. Można było kilkakrotnie polec i upaść. Teren prowokował, aby załamać ręce i zrezygnować. Należało zmierzyć się z własnymi słabościami i licznymi pokusami. Te ekstremalne warunki dały bardzo wiele do myślenia i umożliwiły doświadczenie tego, co Jezus odczuwał ponad dwa tysiące lat temu. Jeśli ktoś wszedł w Drogę na całego to z pewnością przeżył bardzo bogate rekolekcje. Ekstremalność tej Drogi nie polega na pokonaniu trasy jako rajdu ale na własnym odczuciu ile sił trzeba włożyć, aby ruszyć z kolejnej stacji z obolałymi nogami, by dotrzeć do końca. Nasi bracia dzielnie przemierzyli całą Drogę Krzyżową. Ekstremalne rekolekcje w drodze zakończyły się Eucharystią u stóp Matki Bożej Staroskrzyńskiej, której przewodniczył kustosz sanktuarium, ks. Andrzej Szewczyk.

al. Piotr Morawski, rok III

Zdjęcie: ks. Zbigniew Niemirski/FOTO GOŚĆ