Pielgrzymka (bez)granic

Tak właśnie można nazwać XXIII Ekumeniczną Pieszą Pielgrzymkę Białystok – Grodno – Wilno. Nie zrozumiałbym tego, gdybym tam nie był. Każdy kto był w kaplicy radomskiego seminarium musiał zauważyć płaskorzeźbę przedstawiającą Matkę Bożą Ostrobramską, więc i chęć pielgrzymowania do miejsca jej największej czci – Wilna – jest oczywista. Szesnastego sierpnia z katedry białostockiej wyruszyła licząca prawie 350 osób grupa prowadzona przez ks. Łukasza Żuka. W tym gronie znalazło się dwóch kleryków z naszego radomskiego seminarium – al. Rafał Mierzejewski i al. Tomasz Rokita.

Celem tej pielgrzymki jest świadczenie o Chrystusie na terenach, na których występuje wiele wyznań, jakimi niewątpliwie są Białoruś i Litwa. Pielgrzymka trwała 9 dni. Trzeciego dnia przekroczyliśmy granice rozpoczynając wędrowanie przez Białoruś. Następnego dnia po porannej Mszy Świętej dołączyli do nas pielgrzymi z Grodna powiększając grupę do 400 osób. Tegorocznym tematem było „budowanie na skale”, czyli jak mieć silną wiarę opartą na Chrystusie. Wędrowaliśmy do Matki Miłosierdzia przez granice jedynie polityczne. W oczach ludzi czuliśmy jakbyśmy nie opuścili rodzinnych stron. Choć obcy paszport w ręku spotykanych ludzi, wciąż są Polakami. Bariera językowa była nam obca – wszyscy katolicy z zachodniej Białorusi mówią w naszym języku. W ludziach tych widać było niezwykłą pobożność i radość z naszej obecności. Prawie każdy napotkany człowiek pozdrawiał nas uśmiechem, machaniem ręką i często uprzejmymi słowami „szczęść Boże”. Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że całe parafie wychodziły na spotkanie pielgrzymów. Ludzie z każdej wioski szli do głównej drogi by nas spotkać. Szczególnie poruszał widok tych, którzy na nasz widok czynili Znak Krzyża, a nawet klękali przed Krzyżem i figurą Matki Bożej, która była niesiona na przedzie. Niektórzy choć biedni przyjmowali wielu pielgrzymów pod dachem ofiarowując na stole więcej jedzenia niż można było zjeść, oraz więcej miejsca do spania niż można oczekiwać. Zdarzały się dzieci, które wychodziły na spotkanie pielgrzymów i sypały kwiaty idąc przed Krzyżem. Mimo bólu nóg z radością wędrowaliśmy „bo Matka Boża Ostrobramska coraz bliżej”, jak mawiali pielgrzymi.

Przeżycia duchowe i dobro uzyskane od ludzi są nie do opisania. Z pewnością zawsze warto pielgrzymować, by swoje intencje powierzać Matce Bożej i świadczyć całym sobą o Chrystusie. To co odróżnia tą pielgrzymkę od innych to ta niesamowita atmosfera, której nigdzie indziej się chyba nie spotka, ta dobroć, którą dziś tak ciężko okazać i ta nadzieja, którą pielgrzym tak nieświadomie niesie tamtym ludziom.

Rafał Mierzejewski