Sandomierska tradycja reaktywowana

Pamiętam to dokładnie, cała wspólnota tym żyła, wszyscy się przygotowywali, to były bardzo miłe chwile” – tak wieczór pożegnania diakonów z lat osiemdziesiątych wspomina ks. prof. Jerzy Adamczyk. Niestety, z biegiem czasu owa tradycja zanikła i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek odżyje.

Byłem na kursie wstępnym jako reprezentant czwartego roku” – opowiada al. Krzysztof Kołtunowicz – „Już tam, w Dąbrówce, pod koniec września, ksiądz rektor zdradził się, że jego wielkim pragnieniem jest aby wskrzesić tradycję pożegnania diakonów. W seminarium, na początku października, po konsultacji z całym rocznikiem, burzy mózgów i kursowej kawie, padła odpowiedź: proszę księdza rektora – damy radę. I zaczęło się. Wiele godzin dyskusji, miliony pomysłów na minutę, praca na scenie, ale przede wszystkim dobra zabawa”. Efekt był piorunujący.

Osiemnastego maja, dzień przed obroną prac magisterskich przez naszych diakonów, cała wspólnota seminaryjna zgromadziła się w auli im. Jana Pawła II, aby wspólnie pożegnać alumnów VI roku. Frekwencja była stuprocentowa. Przedstawienie przygotowane przez kleryków składało się z wielu scenek, śmiesznych filmów oraz prezentacji zdjęć, na których można było zobaczyć jak diakoni zmienili się przez sześć lat formacji seminaryjnej. „Uśmiałem się jak nigdy. Myślałem, że nie wytrzymam. Najlepszy był Mateusz Czernik w roli Karola Borkowicza, świetnie go sparodiował” – relacjonuje al. Michał Podsiadły.

Na zakończenie występu głos zabrał al. Maciej Szymański – dziekan diakonów. Serdecznie podziękował młodszym braciom za miłe pożegnanie oraz wszystkim zebranym w auli za wspólne sześć lat spędzone pod jednym dachem. Ostatnie słowa należały do księdza rektora Jarosława Wojtkuna, który wyraził swoją radość z faktu, że sandomierska tradycja została reaktywowana, i zaprosił wszystkich na wieczorne modlitwy do seminaryjnej kaplicy.

Krzysztof Kołtunowicz